W połowie marca zawitałam z Sebastianem do francuskiego St. Leger.
Planowany krótki przerywnik w podróży do Hiszpanii zmienił się w kilkunastodniowy pobyt na Prowansji. Odbiegający temperaturą od Ospu, a także charakterem wspinania od Arco, cudowny klimat St. Leger przypadł mi niesamowicie do gustu.
Bardzo szybko rozprawiłam się z przestrzenną ("lajtową" jak na tą wycenę) La Reserve 8b , której lotna asekuracja motywowała mnie do nie odpadania ;)
Załamanie pogody (deszcz, śnieg, zimno) zmusiło nas do ewakuacji do Seynes – rejonu oddalonego o 2h jazdy samochodem. Tam dla odmiany można było zażywać głównie kąpieli słonecznych, ponieważ wspin w słonku był istną masakrą!
Oczywiście najchętniej od razu wyruszylibyśmy w dalszą podróż do Hiszpanii, jednak szkoda by było pozbyć się tych 30 expresów pozostawionych w południowej ścianie St. Leger.
Po powrocie do St. Leger pogoda na tyle się ustabilizowała, że zachęciło nas to do pozostania przez kolejnych kilka dni… jak się okazało owocnych.
Postanowiłam spróbować swoich sił na przepięknie prezentującej się (jak również jednej z najładniejszych, jakie dotąd miałam okazję robić) 8b Le Mur de Six Clopes, która zdobyła popularność wśród wspinających się kobiet. Tym samym jej wycena została zdegradowana z 8b+ na czyste 8b. Wytrzymałościowa linia, z trudniejszym miejscem na końcu jest jedną z niewielu tak dobrze asekurowanych klasyków rejonu St. Leger.
Świetna wspinaczka, rewelacyjne ruchy i proszę nie spadać z klamy topowej, tak jak mi się to raz zdarzyło ;)))
Teraz czas na Hiszpanię.
Pozdrawiam :)